To był bardzo udany weekend. Spędziliśmy go w uroczym miejscu zwanym Gazdówką pod lasem :) Było biesiadowanie do rana przy góralskiej muzyce ( swoją droga nie wiedziałam, że powstała góralska wersja piosenki "Ona tańczy dla mnie" ) kulig oraz pieczenie kiełbasek. Początkowo byłam trochę zawiedziona, że tak mało śniegu zastałam w górach, natomiast dziś rano "dosypało" z nawiązką. Już dawno nie widziałam tak malowniczych krajobrazów... Wam pozostawiam fotorelację :)
Iza
Ale super! Strasznie Ci zazdroszczę :) bo ja cały weekend pracuje niestety siedząc przed komputerem. Pięknie tam jest!
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcia! Bardzo ładnie wyglądasz! Widać, że dobrze się bawiłaś :) Zazdroszczę udanego weekendu, ja siedzę w domu z plastrem rozgrzewającym przyklejonym do pleców i walczę z bólem (chyba - ?!) korzonków...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Pięęęęęknie!!!Co ja bym oddała za takie widoki (u nas po śniegu ani śladu, i tylko jesienny brud wygląda z każdego kąta :( )
OdpowiedzUsuńI ta kiełbaska z ogniska...mniam.....:)))
Raz zimą byłam w górach i zazdroszczę ci teraz cudnych krajobrazów! A ta fotka http://4.bp.blogspot.com/-Qzs-3ZOZjL0/UQ54Zc8RKuI/AAAAAAAAAzw/_StM00lhBfo/s1600/12.JPG kojarzy mi się trochę z gangnam style;)
OdpowiedzUsuńhaha! zapewniam iż nie tańcowałam w zaspach śniegu tylko najprawdopodobniej spadłam po kolana i trudno mi było pion złapać, a może to wina wiśniówki, której łyknęłam na saniach... :)
Usuńale cudnie musiało być, zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńOj jak tam pięknie, zazdroszczę.
OdpowiedzUsuńJej, jak Ci zazdroszczę:). 3 lata temu byłam na góralskim kuligu, wieczorem z pochodniami. A potem grzaniec w góralskiej restauracji w Małym Cichym. Do teraz wspominam ten czas:). A śniegu było po pas:). Szkoda, że nie nagrałaś góralskiej wersji piosenki:).
OdpowiedzUsuńPięknie, mega klimat, trzeba w taką pogodę tylko dobrze się rozgrzewać ;)
OdpowiedzUsuń