Ostatni tydzień to było apogeum nerwów, tak jak ostatnio wspominała wtorek 19-go listopada miał być dniem decydującym, miałam odebrać wyniki badań, ale sami wiecie jak to z NFZ jest, wyniki były dopiero w piątek, w między czasie kolejne badania i nerwy oczekiwania. Całe szczęście jest dobrze, nawet bardzo dobrze nasz Pan Fasolka jest zdrowy i spokojnie sobie rośnie w brzuszku mamy załatwiając jej w gratisie kolejne dodatkowe kilogramy i tone cellulitu.
To moja pierwsza ciąża więc przyznam szczerze, że jestem zielona w tych sprawach, trochę inaczej to sobie wyobrażałam a tu moja teczka badań się powoli nie domyka, wizyty, badania, problemy, setki pytań. Powoli uzależniam się od czytania blogów mamusiek, sporo się można dowiedzieć. Dlatego postanowiłam założyć dodatkowego blogasa, tam opiszę moje ciążowe zmagania a przyznam, że przez te 19 tygodni trochę ich było.
Dzisiejsza fioletowa sukienka nie jest pierwszym ciążowym uszytkiem ale jako jedyna jest w miarę okej, pierwsza, którą uszyłam to porażka totalna, wór bezkształtny. Przyznam szczerze, że średnio sobie radzę z tą odzieżą ciążową. Biust mam 2 rozmiary większy, pupa bez zmian, brzuch spory, sama nie wiem jak mam zebrać miarę :) A potem się główkuje jak podczas krojenia chcę dodać dodatkowe centymetry, cuda mi wychodzą...
Niestety, nie jest mi dana drobna ciążowa figurka z małym wystającym z przodu brzuszkiem, więc będę musiała sobie jakoś radzić. Przyznam, że kolejne numery Burdy budziły nadzieję, że może teraz coś dla kobiet w ciąży się pojawi, niestety nic. Mam tylko jeden stary numer gdzie jest kilka form na ubrania ciążowe. Może macie jakieś rady jak szyć, żeby było wygodnie i względnie zgrabnie??
Iza